"5 pytań do....." - Kamil Michniewicz
Tym artykułem, chcielibyśmy zapoczątkować cykl krótkich wywiadów, z osobami, które uczestniczą w klubowym życiu od lat i są jego stałym i bardzo ważnym elementem.Są to ludzie,którzy swoją pracą i zaangażowaniem (bardzo często nie korzystając z żadnego wynagrodzenia) przyczyniają się do tego,jak w chwili obecnej wygląda klub,oraz jak wyglądał będzie w przyszłości.Zaczynamy od jednej z "Twarzy Ilanki",człowieka chyba najbardziej medialnego w całym klubie,ale gwarantujemy,że przeprowadzimy rozmowy ,także z osobami,które unikają rozgłosu,ale ich działania mają kolosalny wpływ na funkcjonowanie rzepińskiego MKS-u.Przed Państwem - Kamil Michniewicz !
KTÓRY TO JUŻ SEZON W "ILANCE RZEPIN" ?
Z klubem jestem związany od ....20 lat! Pamiętam swój pierwszy trening, w nieistniejącej już szkole podstawowej numer 2 w Rzepinie i swój pierwszy jesienny mecz z Huraganem Drogomin. Pierwsze szkoleniowe szlify to lata 2007-2009 jako trener juniorów, następnie asystowanie przy trenerze Kamińskim połączone z funkcją trenera bramkarzy a od 6 sezonów jestem pierwszym trenerem drużyny seniorskiej MKS Ilanki Rzepin.
ILE STAŻY W KLUBACH Z GÓRNEJ PÓŁKI KRAJOWEJ I ZAGRANICZNEJ ODBYŁEŚ DO TEJ PORY?
Na początek był „Ajax summer cump” we Wrocławiu, który organizowany był przez akademię klubu z Amsterdamu. W kraju maiłem przyjemność odbyć staże w Zawiszy Bydgoszcz u trenera Ryszarda Tarasiewicza i w Lechu Poznań ME u trenera Jerzego Cyraka. Jeżeli chodzi o zagraniczne wyjazdy to mam już na koncie: Benfica Lizbona, Hannover 96,Dinamo Zagrzeb i Ajax Amsterdam. Takie wyjazdy trwają zazwyczaj około tygodnia a pod względem szkoleniowym,wypełnione są zajęciami od godzin rannych do późnego wieczora. Największe wrażenie wywarła na mnie na pewno wizyta w Lizbonie, gdzie tak naprawdę pierwszy raz spotkałem się z prowadzeniem zespołu z najwyższej półki. Muszę przyznać, że bardzo dużo w mojej filozofii pracy z zespołem czerpie właśnie z doświadczeń wyniesionych z powyższych wyjazdów. Widzę po swoich początkach jako trener, jak piłka szybko się zmienia, porównując czas, kiedy zaczynałem swoją przygodę jako trener a ten teraźniejszy, to śmiało mogę powiedzieć, że wszystko zmieniło się o 180 stopni. Wciąż staram się wplatać w istniejący program coś nowego, co usprawni funkcjonowanie zespołu i pomoże nam zrobić kolejny krok do przodu.
JESTEŚ POSIADACZEM LICENCJI „UEFA A”.KIEDY „UEFA PRO” ?
Spokojnie...żeby ubiegać się o licencję „UEFA PRO” potrzebuję co najmniej 5 lat pracy z zespołem na poziomie III ligi. W tej chwili brakuje mi jednego sezonu w tej klasie rozgrywkowej i jeśli to będzie możliwe, chciałbym to oczywiście zrobić na miejscu w Rzepinie. Żeby stało się to rzeczywistym, potrzeba realizacji wielu czynników, ale oczywiście na dzień dzisiejszy taką licencję chciałbym w niedalekiej przyszłości uzyskać.
TWÓJ NAJLEPSZY/NAJGORSZY MECZ DO TEJ PORY ?
Liczę na to, że ten najlepszy mecz wciąż jest jeszcze przed nami. Na tę chwilę przychodzą mi na myśl dwa wygrane spotkania. Jeden z zielonogórską Lechią gdzie gola na wagę zwycięstwa strzelił Patryk Nowaczewski a w końcówce rzut karny obronił Arek Fabiański i drugi ze Stilonem Gorzów rozegrany na jesień. Mało kto wie, jak duże problemy kadrowe mieliśmy przed tym meczem i musieliśmy zagrać z dwoma kontuzjowanymi zawodnikami (Marcin Żeno i Marcin Adamczewski). Chłopaki pokazali wtedy ogromny hart ducha a bramka, jaką zdobyliśmy,śmiało można określić mianem „stadiony świata”, autorem jej był Andrzej Pawłowski. Najgorszy mecz do tej pory to spotkanie wyjazdowe z Prochowiczanką Prochowice, gdzie przegraliśmy aż 7:2.
NAJBARDZIEJ NIETYPOWA SYTUACJA Z BOISKA?
Nietypowa sytuacja... myślę, że zmiana zawodnika w meczu ze Stilonem w III lidze. Po pierwsze sędzia tego meczu usunął mnie na trybuny i dokonywałem jej z wału za budką rezerwowych, stojąc tuż obok kibiców Stilonu, którzy co rusz częstowali mnie swoistymi"pozdrowieniami".Po drugie pierwszy raz zrozumiałem pojęcie"pociągnąć z wątroby". Wchodził wtedy Adaś Popkowski, który nie mógł z nami regularnie trenować i nie był przygotowany do ligi, mimo to dał siebie tak dużo, że wchodząc w 75 minucie, zszedł w 85 z bólem ...wątroby:-). Aby było śmieszniej w 78 zdobył jak się później okazało zwycięskiego gola;-)
Widok ze wspomnianego wcześniej wału i radość po bramce Popka "z wątroby", w galerii :)
Komentarze